Beata Szydło, gdy wróciła z Brukseli do Warszawy, na lotnisku Okęcie przywitana została koszem kwiatów i okrzykami: "zwycięstwo, zwycięstwo!". O ile mi wiadomo, ona do Brukseli pojechała po to, żeby zatrzymać wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, i w to miejsce zainstalować Jacka Saryusza-Wolskiego. To, jak wiemy, nie powiodło się. Za Tuskiem było 27 państw Unii, Polska była sama. Szydło nikogo nie przekonała. Zero efektu.
↧